Niewątpliwie jest to zabieg arcy trudny. Zarówno faktycznie jak i metaforycznie. Niezmierną korzyścią jest więc posiadać tak zwanego przyjaciela u boku, który tę czynność za Ciebie wykona. Solidnie. Jak mawia chińskie przysłowie jak nie wiesz, co powiedzieć, powiedz chińskie przysłowie. Powiem więc, że przyjaciel to nie ten, kto poklepie po ramieniu, lecz ten, co w chwili najwłaściwszej podejmie kroki odpowiednie, zmierzające wprost do Twojej szanownej.
Życie mi się okrutnie rozjeżdża. I ogarnąć nie potrafię. Ktoś chętny?
Nic mi do tego tekstu nie pasuje, a głowię się dwa dni. Trudno. Będzie unplugged, uninstrumental i totalnie un. Wymyśl coś sam. A tłem niech będzie Wasze, w tle lecące, MP3. Hawk.
Nic mi do tego tekstu nie pasuje, a głowię się dwa dni. Trudno. Będzie unplugged, uninstrumental i totalnie un. Wymyśl coś sam. A tłem niech będzie Wasze, w tle lecące, MP3. Hawk.
Ech... odpadam... nie umiem kopnąć, wolałabym Cię przytulić; ot - tak zwyczajnie...
OdpowiedzUsuńdlatego ja w takich sytuacja mam Ciebie :) aw
OdpowiedzUsuńTak się odzwyczaiłam od komentarzy, że nie zauważyłam Waszych :) Kochane jesteście, moje! brak mi słów po prostu!
OdpowiedzUsuńeNNko, może faktycznie potrzeba mi i tego i tego?? :)
aw - co racja to racja, choć mam nadzieję, że to dwustronna zależność!! :D
Buziak dziewczynki