piątek, 30 sierpnia 2013

Jak kończy ten film?

Ktoś mi odpowiedział zapytany o powyższe: jak to film, napisami.


Muza z filmu. Film raczej nie, ale muza dobra :)
Dobrego piątku.


sobota, 24 sierpnia 2013

Dlaczego nabieramy się na sztukę

Moje ostatnie odkrycie to Banksy. Słyszeliście? Ja też nie, póki nie przeczytałam któregoś wydania Wysokich Obcasów. Banksy to steetartowiec, którego twórczość rozwinęła się ponad bazgranie po ścianach. Robi niesamowite graffiti, instalacje, eventy. Zrobił także film. Gdyby nie film "Wyjście przez sklep z pamiątkami" zapewne nie rozważałabym o nim zbyt długo. Jego sztuka jest trafna, wymowna, daje do myślenia (zazwyczaj jako niezwykle dobitny komentarz do sytuacji politycznej, społecznej). Film natomiast daje do myślenia dwukrotnie.

Film jest nie tyle o Banksym ile o gościu, który artystą nie jest. Pytanie jakie stawia Banksy jest według mnie jednoznaczne: czy każdy może stwarzać coś, co imituje dzieła sztuki i za takie będzie traktowane? Czy cała współczesna sztuka jest iluzją, umową społeczną, modą. Czy sztuka (w tym streetart) ma sens, gdy do głosu potrafi dojść ktoś z przypadku? Gdzie leży granica między dziełem sztuki, a jego imitacją? Czy ta granica istnieje i czy, idąc tym tropem, istnieje dzieło sztuki?
Druga strona medalu to rozważania czy film nie jest kolejną prowokacją Banksyego. Fakt czy Mr. Brainwash to kreacja Banksyego, czy historia faktycznie się wydarzyła, mi nie robi różnicy. Ważne jest zadane pytanie.


                                                                                                            Mural, Banksy








Filmu celowo nie streszczam. Nie odbiorę Wam tej przyjemności.

czwartek, 22 sierpnia 2013

W dialogu

W moim rozumieniu rozmowa jest podstawą współistnienia. Związek z obcokrajowcem nie wchodzi w grę. Jak wyrazić siebie w języku odmiennym od języka własnych myśli pozostaje dla mnie niewiadomą. Dialog to spotkanie, wydarzenie, lepsze niż cokolwiek.  Można w dialogu odnaleźć w innym to, czego szuka się w sobie. Czasem zaboli.
Levinas w dialogu widział istotę filozofii. Heidegger twierdził, że dialog łatwo można zgwałcić, zamienić w gadaninę i zagadać nie tylko istnienie drugiego, lecz i swoje własne.
Gdy zechcesz zobaczyć drugiego człowieka porozmawiaj z nim. Po prostu. Aby jednak wiedzieć co powiedzieć, posłuchaj.



wtorek, 20 sierpnia 2013

Muzyczne Alterego

Mam takie. Fajnie mam, nie? To moje alterego uporczywie poszukuje kawałka, który Jemu (egu?) się spodoba, a Małgorzacie nie. Do tej pory bezskutecznie. 
Skłania mnie to do rozważań (zadziwiające, nieprawdaż?) nad faktem, iż ludzie lubią jedno, nie lubiąc jednocześnie innego, i zwie się to potocznie gustem. Skąd się bierze? Ze środowiska, wrażliwości, usposobienia, charakteru, inteligencji, a może wszystkiego naraz??? 
Wątpię jednak, by moje alterego miało podobnych znajomych (cóż by ze mnie było!), płakało na M jak Miłość oraz było łagodną, delikatną, skromną kobietką o niezwykle wysokim ilorazie inteligencji*. Jednak gust ten sam. W przypadki nie wierzę (mistrz Oogway), stąd też pozostaje mi postawić dość odważną tezę, że każdy posiada coś w rodzaju szóstego zmysłu do muzyki, takie czucio - myślenie, będące wypadkową całości - tego jak myślimy, co czujemy i kim w istocie jesteśmy. Dobrze, że istnieje sposób, by w kimś na pozór zupełnie odmiennym zobaczyć odrobinę siebie i nie czuć się już tak bardzo samotnym. Może kiedyś kupię sobie Junaka, któż to wie?






"przyjechałem dzisiaj z gór, jadę sobie przez Wisłę, a tam rozbita butelka, i sobie myślę "a droga długa jest, nie wiadomo czy ma kres, kamieni mnóstwo a pod kamieniami leży szkło.." odpalam neta i Muzy Małgorzaty, a tam Akurat no wybiło mi korki "
cyt. facebook - muzyczne alterego małgorzaty.ka

pozdrowienia dla Junaczka :)

*no dobra, żartuję.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Miłość

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy ... - lubię ten fragment. Wzniosły jest. Życie, przynajemmniej moje, o wznisłość się nie ociera. Raczej o zwykłość, codzienność i rutynę. To nic złego.
Miłość w trybie casual to nic innego jak twarda dupa, wór cierpliwości i pogoda/pożoga* ducha. Nie narzekam. Stwierdzam.
Nie szukam romantyzmu, nie znoszę określenia "kochać się", nie wymagam świec czy rzygania tęczą. Nie potrzebuję prezentów, pieniędzy na ciuchy, pierścionków, biżuterii i innych bzdur. Nie liczę na posprzątane mieszkanie, bo lubię robić to sama, czy na spłacony kredyt mieszkaniowy, bo damy radę. Nie szukam wyglądu za milion dolców czy auta lepszego od obecnego, bo po co. 
Czasem pragnęłabym tylko zmieszania tego waszego, cholernego (bądź co bądź) testosteronu, z odrobiną szacunku dla innego (bądź co bądź) człowieka, jakim kobieta jest, co niektórych zdziwić może.
Ps. Przestańcie patrzeć tylko na cycki, cholera jasna ;)
 
 


* niepotrzebne skreślić

czwartek, 15 sierpnia 2013

Za(d)ufanie

Czasem jesteś absolutnie przekonany, że twój punkt widzenia jest jedynym, słusznym i właściwym. 
Gdy dziś z trudem kładłam mojego pierworodnego spać okrutnie lamentował, buntował się i sprzeciwiał. Podążając za wszechobecnymi radami ogółu próbowałam przyjąć zasadę konsekwencji, nie pozwalając synkowi zejść z łóżka i iść do salonu. Mały człowieczek nadal się nie poddawał - płacząc i łkając usiłował wpłynąć na moje nieustępliwe ja. Złamana cierpieniem małej duszyczki złożyłam broń. Przecież wiatru nie można złapać. 
Macio zszedł z łóżka, podszedł do włącznika światła, zapalił, po czym spokojnie wrócił do łóżka i zasnął. 
Dobrej nocy.



środa, 14 sierpnia 2013

Wyjechali ...

Dzień należy uznać za udany. Poza próbą wsiadania do samochodu klienta (zamiast własnego) oraz kawy na koszuli. Teraz idę pić. Notki nie będzie.



wtorek, 13 sierpnia 2013

Perfekcyjna Pani Doom'u

Niestety. Jestem nią. I nie mam nic wspólnego z Małgorzatą Rozenek, pachnidłami do szafy robionymi ze skarpetki z dziurką czy idealnymi przyjęciami dla przyjaciół zachwycającymi się, podanym jakże wykwintnie, founde. Bajzel mam. I lubię go. Bynajmniej próbuję. Sprzątanie nie służy w moim domu przywróceniu porządku przestrzeni, lecz jedynie, tylko i wyłącznie i przede wszystkim, przywróceniu ładu w mojej głowie. Sprzątam dla zabicia chandry, dla porządkowania myśli lub ich totalnego wyczyszczenia. Sprzątam, ponieważ lubię ten stan po, gdy przestrzeni jest jakby więcej. Z tej przyczyny jest to proces rzadki, nieregularny, tychistyczny właśnie. Bałagan w moim domu jest osobnym bytem, jestestwem. Tworzącym się naturalnie, rodzącym z codziennej krzątaniny, niezapraszanym jednak uparcie goszczącym. Jakiekolwiek próby ujarzmienia czwartego (vel ósmego) pasażera pełzają, kulą się i w popłochu uciekają. Bywa. Nikt nie jest idealny ;)
Zamiast sprzątać usiadłam do pisania. I wiecie co? Już mi chandra przeszła. 


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Bratnie dusze

Nie istnieją. Z biegiem czasu człowiek wykształca w sobie pewien określony stan bycia. Jest, trwa, coś tam może, czegoś nie chce, z czymś się zgadza, z innym próbuje, z kolejnym walczy. Drugi taki się nie trafi. Jeden może lubić na ostro, inny pikantnie zjeść, jeszcze inny muzykę podobną do lubianej przez Ciebie, kolejny kolor zgniłej trawy i zapach deszczu. Mimo to, szansę by trafić na kogoś, kto będzie wiedział tak jak ty i czuł wszystko niczym Małgorzata są wiadome.
Niegdyś miałam wrażenie, że inność nie jest przeszkodą, że zrozumienie wypływa z chęci zrozumienia. Dziś wiem, że w głębi duszy każdy rozumie na swój sposób - jedyny, niepowtarzalny, samotny. I już.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Bajkowo

       Dobrze by było, gdyby było. Gdy nie jest to może czasem trzeba tę rzeczywistość trochę kopnąć, aby królewnę za żonę wymienić.
    Czasem mam wrażenie, że ktoś się śmieje się z moich planów. Układa klocki zupełnie przypadkowo (lub nieprzypadkowo), niewątpliwie jednak totalnie ode mnie niezależnie. Fatum, los, przeznaczenie, Bóg, czysty przypadek. Jakby nie nazywać porządku rzeczywistości jest, jak jest. 
Ruchem skrzydła motyla można przecież sprawić, iż dziadkowi spiącemu pod gruszką spadnie kapelusz.
      Żaden kopniak nie pomoże schorowanej rzeczywistości, która tak czy inaczej będzie sobie. I nie ma już żadnego sensu mniemać, że ma się powody by drogi swej nie zmieniać...
  


piątek, 9 sierpnia 2013

Kluski

Gdy myślę o tym co jest, mam wrażenie, że jest niczym we śnie nocy letniej. Patrzę na niego, gdy on na nią. Ona na zupełnie innego jego, on tymczasem na mnie. Nic się nie dzieje przez przypadek mawiał mistrz Oogway z Kung Fu Pandy. I prawda to życiowa. Mawiał także "kluski, nie kluski, odpuścisz nie odpuścisz...wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dzisiaj to dary losy i trzeba się nimi cieszyć". Odpuszczę, nie odpuszczę, będzie co będzie. Lecz może nie ma tajnego składnika zupa zwana życiem :D


środa, 7 sierpnia 2013

Zajebiście

Dobre to słowo jest. Mocne. Niewłaściwie używane traci swą moc. Cóż. Pozostają wtedy tylko wyświechtane kolokwializmy, z którymi trudno się rozstać. Język jest bogaty, szalenie pojemny. Nasz język. Czy faktycznie jest zajebisty? Czy naprawdę słowa wytrychy są nam do czegokolwiek potrzebne? Ano są, bowiem gdy język giętki to wyrazi to, co pomyśli głowa. A gdy nie giętki to przecież nic nie szkodzi - i tak jest zajebiście* ...



 

* mimo, iż bunkrów nie ma..

Jestem

Jestem matką, gdy wstaje w nocy do bolących zębów, huśtając się na placu zabaw, ocierając krokodyle łzy. Swoim szefem gdy odbieram telefony, gdy porządkuje papiery, gdy przyjdzie rozmawiać z kretynem. Grzeczną dziewczynką, gdy mówię dzień dobry sąsiadom, uśmiecham się w sklepie, dziękuję za ustąpienie miejsca, sprzątaczką gdy niszczę dłonie szmatą, córką gdy pomagam ojcu w pracy, kobietą gdy stoję naga przed lustrem myśląc o wczorajszej nocy. Magistrem filozofii, gdy wyciągam dyplom z szafy. Nikim dla kogoś, kto o mnie zapomniał. Wszystkim dla mojej mamy. Constans dla tego, kto ze mną mieszka. Jestem przerażona robiąc test ciążowy, szczęśliwa widząc nowe, smutna gdy ktoś krzyczy. Dla siebie ostatnio nie jestem. Gdy kiedyś byłam, nie było to nic ciekawego...








niedziela, 4 sierpnia 2013

Wódka

Dzięki wódce wszystko się wyostrza. Po tysiąckroć widziana ulica, przestrzeń, krajobraz, rzecz stają się inne, lepsze. Wódka to psychoterapia, to wolność i pewność, że jest dobrze. Wódka dostarcza poczucia szczęścia, poprzez dostarczenie poczucia totalnej pewności. Włącza nieśmiertelność. 
Wódkę piję tak rzadko, jak rzadko wódkę pić się powinno. By nie kusiło. By nie zostać na zawsze. 
Dziś mam ochotę. Jak nigdy ...


ps. wiem, że kawałek nie tym, lecz gdy się nie ma...

czwartek, 1 sierpnia 2013

Muzy śpią ...

... gdy wakacje, gdy ciepło, przyjemnie, gdy pracy koszmarnie dużo, a wieczorami przy kubeczku kakao kończy się ostatni sezon ulubionego serialu....
Ale muzy się obudzą ... już wkrótce :)