Czuję, że ominęło mnie w życiu coś ważnego. Nie lubię kawy. Prawdziwej. Lubię słodką, z mlekiem, czasem. Taka to ponoć nie kawa.
Chciałabym czasem odczuć źródłową przyjemność zaciągając się głęboko papierosowym dymem, wypijając łyk porannej, czarnej, podobno zniewalającej kawy.
Niestety nic z tego. Rano herbata. Papieros dwa, trzy razy na pół roku. Nie miewam skłonności. I myślę, że mnie coś omija. Mimo wszystko. Bo czasem taka pierwotna przyjemność leży za czymś, co uzależni. Za czymś czego pragniesz, potrzebujesz, co niezbędne jest do normalnego funkcjonowania. W moim przypadku nie jest to ani kawa, ani papieros.
Istnieje jednak coś, od czego niewątpliwe jestem totalnie uzależniona. Ostatnimi czasy nawet bardziej niż bardzo. I nałóg mój nieustannie przypomina o swoim istnieniu szepcząc do ucha - tik, tak, tik, tak, tik, tak ...
Ps. Ale pani Kasia młodziutka, nieprawdaż??
Chyba że... przyjmiemy inne normy ;) I wtedy pozostałych będzie omijało coś Twojego...
OdpowiedzUsuńMoże ułożymy jakieś nowe normy ważności? Własne. Przecież nikt nam nie zabroni!