wtorek, 13 sierpnia 2013

Perfekcyjna Pani Doom'u

Niestety. Jestem nią. I nie mam nic wspólnego z Małgorzatą Rozenek, pachnidłami do szafy robionymi ze skarpetki z dziurką czy idealnymi przyjęciami dla przyjaciół zachwycającymi się, podanym jakże wykwintnie, founde. Bajzel mam. I lubię go. Bynajmniej próbuję. Sprzątanie nie służy w moim domu przywróceniu porządku przestrzeni, lecz jedynie, tylko i wyłącznie i przede wszystkim, przywróceniu ładu w mojej głowie. Sprzątam dla zabicia chandry, dla porządkowania myśli lub ich totalnego wyczyszczenia. Sprzątam, ponieważ lubię ten stan po, gdy przestrzeni jest jakby więcej. Z tej przyczyny jest to proces rzadki, nieregularny, tychistyczny właśnie. Bałagan w moim domu jest osobnym bytem, jestestwem. Tworzącym się naturalnie, rodzącym z codziennej krzątaniny, niezapraszanym jednak uparcie goszczącym. Jakiekolwiek próby ujarzmienia czwartego (vel ósmego) pasażera pełzają, kulą się i w popłochu uciekają. Bywa. Nikt nie jest idealny ;)
Zamiast sprzątać usiadłam do pisania. I wiecie co? Już mi chandra przeszła. 


2 komentarze: