niedziela, 1 grudnia 2013

Kwadraciki

Mieszkanie mam z widokiem niemal na całe miasto. Prawie jak penthouse. Widać bloki, kamienice, wieżowce, kościoły, jezioro. Wszystko widać. Od zachodu nawet śniadanie przygotowywane na stole kuchennym sąsiada. Cóż. Nie można mieć wszystkiego. Zasłony natomiast trzeba. Zwłaszcza gdy jest się szczęśliwym posiadaczem łazienki z oknem. 
Lubię wieczory. Te zimowe. Patrząc na setki okien, wyobrażam sobie, co dzieje się za każdym z nich. Tam się kłócą, tam ktoś ogląda porno, tam śpi, tam piją piwo i tańczą, tam kąpią dziecko. Tam pusto, tylko światło zostawili, a tam remont (o tej porze?). Tam myją okna, tam ktoś po prostu patrzy. Jak ja. I jestem tylko małym świecącym kwadracikiem.



2 komentarze:

  1. Czasem w podobny sposób zaglądam w okna, gdy wieczorem przechodzę w okolicy bloków. I podobnie sobie wyobrażam... Niesamowicie sympatyczne uczucie.

    Natomiast złapałam się też na tym, że podobnie wodze wyobraźni idą w ruch, gdy... jestem na cmentarzu. Wyobrażam sobie ludzi ukrytych za nazwiskami, imionami.... Zdarzyło mi się (ale to było dawno temu), chodzić specjalnie tam na spacery.

    OdpowiedzUsuń
  2. na cmentarzu nie przyszlo mi to do glowy...aczkolwiek w sumie analogiczne :)

    OdpowiedzUsuń