sobota, 14 grudnia 2013

Hedonizm

Jest niebezpieczny. Ostatnie kilka tygodni eksperymentowałam na żywym organizmie, dostarczając sobie w czasie wolnym wyłącznie doznań ekstremalnie ogłupiająco przyjemnych. Seriale, sen, brak pracy, porządku, myślenia, samodyscypliny. Efekt - jednoznacznie depresyjny. Po dwóch tygodniach nie byłam w stanie wykrzesać z siebie niczego. Weny do pisania, pracy, kreatywnych zabaw z dzieckiem. Nie cieszyło totalnie nic.Wniosek?Schopenhauer miał rację twierdząc, że przyjemność jest łańcuchem niezaspokojonych potrzeb, że cielesna, prymitywna przyjemność jest dobra wyłącznie wtedy, gdy jest dawkowana z umiarem. Jak wódka. 
Nadal pewnie trwałabym w stanie "tumiwisizmu" i totalnej niemocy, gdyby nie fakt, iż ze stojaka na płyty ktoś przypadkowo wyciągnął utwór z przeszłości. Usłyszałam, ocknęłam się. Jest nadzieja, że zechcę.


Ps. Szymanowski dla odważnych ;)

1 komentarz:

  1. mhm... dość niezwykły eksperyment, ale dobrze, że już się skończył (miejmy nadzieję :))

    OdpowiedzUsuń