Tworzenie własnej firmy jest procesem. Wymaga czasu, poświecenia, pomysłu i nieustannej samodyscypilny. Niemniej jednak może przynieść wymierny efekt w postaci "yeah, starczyło do pierwszego" stąd warto trud podejmować. Niestety początki jak to początki bywają trudne. Właściwie rzecz ujmując mi nie przeszkadza ani ZUS, ani US, żaden Vat czy PIT (słusznie zainwestowane comiesięczne czesne na księgową problem ten eliminuje doszczętnie i totalnie). Coś jednak przeszkadza. Permanentnie niczym makijaż. Nawet jeśliś u siebie, jeśliś panem, władcą, zarządcą, sekretarką, pijarowcem, kierowcą i wszystkim co firmie twej potrzebne naraz, niewątpliwe i absolutnie pewne jest to, że na swojej drodze przyjdzie Ci spotkać mądrzejszego, lepszego, wiedzącego więcej, lepiej, bardziej i tak do porzygania. Pół biedy gdy jest nim taksówkarz odwożący Cię po ostrej imprezie, gorzej gdy pan dyrektor banku, klient lub pani Goździkowa z kiosku. I wtedy do głowy przychodzi jedyne, słuszne i powtarzane przez przyjaciela stwierdzenie "Miej wyje$#@# - będzie Ci dane". Tym skuteczniejsze, im bardziej dosadnie wmawiane samemu sobie.
Poza firmą jest na szczęście życie. I ludzie. I współlokator wiecznie krytykujący gotowane przez mnie zupy, wreszcie zapytany czy kiedykolwiek ugotował zupę inną niż tę, ze słoika od mamy odpowiadający dziarsko "nie, a co?" ...
Właśnie sobie uświadomiłam, że mam podobnych ludzi obok, w pracy... choć firma nie własna. Jeden z szefów ZAWSZE "udowodni" mi słownie, żem głupsza. Ot, tak dla zasady! Nawet gdyby w kolejnym zdaniu miał sam sobie zaprzeczyć!
OdpowiedzUsuńNajczęściej zagryzam język w buzi, bo szkoda zachodu... ale już nie zawsze jestem w stanie zapanować nad rodzącym się politowaniem.
Zresztą nie tylko ten jeden facet u mnie tak "ma"... Może to taka "uroda" facetów?
Gosia, w głowę zachodzę, co można skrytykować w zupie?
Zawsze wiedziałam, że o klasie człowieka świadczy to czy wykorzysta swoją "pseudowładzę" nad drugim, tj. szefostwo, profesorstwo etc. Nie każdy niestety tę klasę ma, szkoda że musimy z takimi pracować.
OdpowiedzUsuńA co do zupy zawsze trzeba dosypać soli, pieprzu albo soli, pieprzu oraz kostki rosołowej (!@#) i na końcu dolać magi, by zupa miała ten "niepowtarzalny" smak :D
Buźka!
A jakbyś tak z raz przesoliła plus przepieprzyła? ;-)))
UsuńBuziolek wzajemnie :)
Muszę wypróbować :D Eh..my złe kobiety...
OdpowiedzUsuńKochana mam lepszy pomysł z tą zupą, ja ugotuję i powiemy, że to Twoja :) sprawdzimy czy też będzie marudził :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, grunt żeby zdrowym być a cała reszta się ułoży.
PS. cudowny blog i cudownie jest Ciebie czytać ale Ty to już wiesz :* AW
Się podpisuję pod tym PS. :)
Usuń