W zeszłym roku spotkałam Litze. Powiedział, że jego córka urodziła synka. Córka, która chwilę wcześniej wygrała walkę z rakiem (jedyna z grupy szpitalnej). Tyle zapamiętałam z tej rozmowy. I to, że był taki zwyczajny, naturalny, zmęczony. Później dowiedziałam się kim jest (nie tylko muzycznie, lecz i światopoglądowo).
Znam kilku głęboko wierzących ludzi. Jest w nich to coś. Coś, co sprawia, że potrafią spotkać się z drugim bardziej, prawdziwiej. Siła? Moc? Wiara?
Mój brak wiary zawsze tłumaczę wrodzonym racjonalizmem. Czy jednak powoływanie się na pewność wiedzy i doświadczeń jest uzasadnione, skoro jestem jedynie robakiem... we wszechświecie...
tak mi się jakoś skojarzyło: Iz 41,14.... :-)
OdpowiedzUsuńi jeszcze Edyta Stein, która od pewności wiedzy doszła do głębi wiary...
a tak w ogóle to wszelkiego dobra w Nowym Roku :)))
Widzę: 1 komentarz, Myślę: część ENNko! w ciemno :)
OdpowiedzUsuńIzajasz! Idealny, Edyta Stein też była jednym z moich przystanków w rozważaniach na tą materią ...
Dziękuję serdecznie za życzenia i wzajemność oczywiście do Cię :)