środa, 15 stycznia 2014

Wszystko to nic

Miewam skłonności. Dość często. Depresyjne. W pracy nie bardzo, w domu nie specjalnie, maluch marudzi, czasu nie ma, z kasą lepiej nie mówić, właściwie już nic nie cieszy, przyjaciół jak na lekarstwo. Związek się sypie, matką też nie potrafię być najlepszą, pracuję bo muszę, dzień za dniem. Tak sobie.
Mam zdrowe dziecko. Moja koleżanka ze studiów nie. Jedyne, co mam w tej chwili to poczucie straszliwego wstydu, że nie doceniałam tego, co mam.




5 komentarzy:

  1. wiem, że to co napiszę, może być dla Ciebie trochę 'nie z Twego świata', ale wiem też, że bardziej chodzi o istotę....
    ktoś mi kiedyś powiedział, że nasz własny krzyż jest tym, co 'tu i teraz' jest dla nas najtrudniejsze; dlatego myślę, że nie masz się czego wstydzić...

    jakoś nie wierzę, że nie doceniasz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba to wszystko przez to nasze ciągłe życie w biegu zapominamy o tym co najważniejsze
    oczywiście, że doceniasz, a jak nie to przypomnij sobie anegdotę o kozie
    AW

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie... I ja często miewam skłonności... że źle... Że brak kasy... Że ciągle w zawieszeniu żyjemy... Że córa mnie męczy ( o zgrozo!) ... Etc. ... Ale na szczęście coraz częściej zatrzymuję się i myślę: " Hola, hola! Przecież jestem zdrowa, mam dwie ręce do pracy, moi bliscy są zdrowi. Właściwie wszystko inne zupełnie się nie liczy".

    Ps. Nadal Ubolewam nad tym, że mój superaśny szajsfon samsung nie pokazuje mi, jakie nuty wrzucasz w linkach, nie wspominając o hipsterskim apple :/ mam takie przeczucie, że sporo ciekawych muzycznych kawałków mi ucieka:/ ech, ta cała technologia:/

    OdpowiedzUsuń
  4. eNNko ..bardzo dobrze rozumiem, co masz na myśli..i jak zawsze "Święta Racja" :)

    AW -heheh...koza...

    Karolinko ..."zatrzymać się" to nieustanna moja bolączka, ale jakże ważna! ps. poprawiam się na tyle, na ile to możliwe :)

    OdpowiedzUsuń