poniedziałek, 7 października 2013

Doktorat

Nie napisałam go. A miałam. Nawet dwa razy. Niegdyś miałam skłonność przyjaźnić się z artystami i naukowcami. Wszyscy już po obronach. Włożyli mnóstwo pracy, czasu, siły i determinacji. Ja nie.
I gdzieś tkwi we mnie żal i poczucie, że tutaj się nie udało. Życie jednak płynie dalej. W innym kierunku.Wybrałam jak wybrałam. I nie jest źle. Dobrze nawet jest. Ale bez dr przed nazwiskiem.


3 komentarze:

  1. Kiedyś też mnie naszła podobna refleksja...
    jest tu: http://stokrotkidorotki.blogspot.com/2013/02/kobieta-i-refleksje-zyciowe.html
    Muzy Małgorzaty też ktoś czytuje... są już nawet stali czytelnicy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :) Z przyjemnością przeczytałam i na bieżąco i wstecz - fajnie piszesz. Chętnie zostanę na dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. eNNko - uśmiałam się i wiesz co? jest w tym trochę racji !!! dziękuję, niewątpliwie podniosłaś mnie na duchu Dobry Duchu! :)
    Sylwio - jakże miło mi Cię gościć. Usiądź wygodnie, zostań na dłużej a ja robię już herbatę ;)

    OdpowiedzUsuń